Kolejny dzień do opisania.
Poniedziałek.
Dziś ogólnie dzień był zamulony. Rano trochę %alko% tak, na poprawę humoru. Nic nie dało. No trudno. Pisałam trochę z Patrykiem. Tak wiem, codzienność. Wkurzyłam się na koleżankę i mam na nią wyjebane. Najwyżej bd miała przypał. No trudno. Pocięłam się. Ojć. Niedobrze. No ale nie potrafię inaczej... . Szukałam pomocy na czacie, depresja i te inne... . Dużo z początku nie pomogło, dopiero wieczorem. Myślałam, że jakoś z tego wyjdę. Skończę z nałogiem - żyletką. Niestety. Po uzyskaniu pomocy nadszedł drastyczny moment. On. Pociął się .... I znów ma Te myśli. Te myśli które siedzą mi w głowie duży kawał czasu. Wiem, że jak On coś zrobi, ja także. Wiem, że jak On tego nie zrobi, to ja coś zrobię. Nie wiem co On zrobi, gdy ja to zrobię. Skomplikowane. Chciał wciągnąć mnie w 'grę' . Ale się nie dałam. Za duże ryzyko przypału za blizny. I tak bd z tego powodu mega zjeb.
Na forum doradzili mi by iść do psychologa w szkole. Wiem. Miałam to zrobić dawno, ale stwierdziłam, że nie potrzebuję wizyty u niego. Teraz to się zmieniło. Choć nadal nie wiem czy jest w tym sens.
No trudno.
Ale przynajmniej z przyjaciółką jest już lepiej :) I muszę z nią pogadać o Tym temacie ... .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz